W ostatnim czasie byłem dość często pytany o to, czy można legalnie korzystać ze starych zdjęć, a dodatkowo w tym tygodniu na którymś z portali społecznościowych zauważyłem lokalne ogłoszenie o zbiórce archiwalnych fotografii przedstawiających centrum Bielska-Białej i okolic, które miałyby zostać udostępnione w jakimś internetowym albumie. Pomyślałem więc, że to świetna okazja do zrobienia małej odskoczni od tematów AI, bo – jak mawiają – co za dużo, to niezdrowo…
Prawa autorskie do archiwalnych fotografii – kiedy można legalnie korzystać ze starych zdjęć?
Temat praw do starych fotografii jest unikatowy i moim zdaniem interesujący, ponieważ o ile prawo autorskie w Polsce nie zmieniło się jakoś szczególnie przez ostatnie 100 lat, o tyle akurat kwestia praw autorskich do zdjęć doznała zmiany o 180 stopni. A archiwalne zdjęcia cieszą się dzisiaj niemałym zainteresowaniem.
Zacznę od tego, jak rzecz wygląda dzisiaj, a dokładnie rzecz ujmując, od 1994 r.
Prawa autorskie do współczesnych fotografii (od 24.05.1994 r.)
Po pierwsze, obecnie prawem autorskim chronione jest prawie każdy przypadek twórczości, i to niekoniecznie artystycznej. Prawnicy i naukowcy nazywają to niskim progiem twórczości.
Co to oznacza w praktyce?
W przypadku fotografii mniej więcej tyle, że do „aktywowania się” prawa autorskiego obecnie wystarczy świadomie dobrać takie elementy zdjęcia jak moment, kadr, oświetlenie, głębia czy ostrość, i to niekoniecznie wszystkie.
Brzmi poważnie, ale przecież nawet zdjęcia śniadania z poranną kawą wrzucane na social media są popełniane w taki właśnie sposób. I to bez względu na kompetencje fotografującego czy jego sprzęt. Innymi słowy, zdjęcie wykonane telefonem przez 10-latka będzie często chronione tak samo, jak zdjęcie wykonane przez profesjonalnego fotografa.
Warto wiedzieć, że powyższa „zasada” niskiego progu twórczości nie dotyczy tylko fotografii, a w ogóle wszystkiego – tekstu, ilustracji, muzyki – you name it.
Na potrzeby tego wpisu pomijam zalety i wady takiego rozwiązania w prawie autorskim (na marginesie – jest wspólny dla całej Unii Europejskiej). Chcę w tym miejscu jedynie podkreślić, że tak po prostu jest. O szczegółach pisałem np. w kontekście słynnego pisuaru Duchampa oraz w kontekście prostych logo i zdjęć produktowych, z różnymi przykładami.
I jeszcze jedno – obecnie ochrona przyznawana jest automatycznie, od momentu kiedy nasza twórczość jest w postaci możliwej do zakomunikowania światu, czyli np. od napisania tekstu czy narysowania czegoś, i to niezależnie od tego, czy nasze dzieło jest skończone.
Ale tak nie było zawsze.
Prawa autorskie do archiwalnych fotografii (do 23.05.1994 r.)
Otóż fotografie wykonane w okresie 14.06.1926-23.05.1994 r., do których stosuje/stosowało się prawo polskie (czyli przede wszystkim fotografie wykonane przez polskich fotografów i fotografie, które ukazały się najpierw w Polsce), rządziły się odmienną zasadą, która brzmiała tak:
Utwór, wykonany sposobem fotograficznym lub do fotografii podobnym, jest przedmiotem prawa autorskiego, jeżeli na utworze uwidoczniono wyraźnie zastrzeżenie prawa autorskiego.
Oznacza to tyle, że jeśli na zdjęciu wykonanym w okresie do 1994 r. przez polskiego fotografa nie pojawiła się np. nota copyrightowa (symbol „©” z oznaczeniem twórcy), to taka fotografia nie była, nie jest i nie będzie chroniona prawem autorskim. Czyli co do zasady każdy może z niej korzystać.
To nie domena publiczna, a El Dorado
I to nawet może korzystać nie na zasadzie domeny publicznej, a raczej pirackiego El Dorado.
Zupełnie jakby prawo autorskie nie istniało. Nie trzeba wymieniać twórcy, nie trzeba płacić za wykorzystanie zdjęcia, za to można je dowolnie przerobić. Tylko uwaga, bo zdjęcie może zawierać inne chronione elementy* (szczegóły i przykłady niżej).
Podsumowując, różnica między zdjęciami z okresu 1926-1994 z symbolem „©”, a zdjęciami z tego samego okresu z niezastrzeżonym prawem autorskim, jest ogromna. Do tych fotografii, na których zastrzeżono prawo autorskie, stosuje się bowiem obecne przepisy. Innymi słowy, zdjęcia te są „normalnie” chronione prawami autorskimi majątkowymi i osobistymi. Te pierwsze trwają przez całe życie twórcy i jeszcze 70 lat po jego śmierci, natomiast te drugie trwają wiecznie i są niesprzedawalne.
[O tym, co z perspektywy autora i reszty świata zmieniają autorskie prawa majątkowe i autorskie prawa osobiste, a także o różnicach między jednymi a drugimi, pisałem tutaj.]
„Warstwy” ochrony – na co uważać przy korzystaniu z cudzej twórczości?
* Wielokrotnie wspominałem jednak w swoich artykułach, że świat się na prawie autorskim nie kończy, bo są jeszcze inne „pułapki”, które trzeba brać pod uwagę przy korzystaniu z cudzych dóbr takich jak twórczość, marka, wizerunek czy renoma. Tak też jest w przypadku tych archiwalnych fotografii, na które należy patrzeć – jak to zwykle przy prawie autorskim – warstwowo.
Na fotografii mogą się przecież znajdować różne chronione elementy, a każdy z nich może być chroniony niezależnie. Przykładowo, mogą to być:
- prawa architekta do fasady budynku,
- prawa projektanta do bryły samochodu,
- prawo firmy, której szyld jest widoczny na zdjęciu, do znaku towarowego,
- prawo fotografowanej osoby do wizerunku,
… i inne.
Każdy z tych elementów jest objęty ochroną na innych zasadach, zatem sam fakt ustalenia, że np. fotografia wykonana w 1990 r. nie jest chroniona prawem autorskim, nie zawsze rozwiązuje wszystkie problemy. Trzeba pamiętać, że wszystko, co się na niej znajduje, wciąż może być chronione. Oczywiście z wyjątkiem twórczego dobrania przez fotografującego elementów takich jak moment, kadr, oświetlenie, głębia czy ostrość, ponieważ one faktycznie mogą być wyłączone z ochrony, jeśli na zdjęciu nie ma widocznego zastrzeżenia prawa autorskiego. Warto też pamiętać, że od ochrony prawem autorskim są wyjątki, o których pisałem choćby tutaj.
Powyższa lista nie jest jednak wyczerpująca, ponieważ utworem chronionym prawem autorskim może być teoretycznie wszystko – nawet pisuar.
W razie wątpliwości warto skonsultować temat z prawnikiem, który prawem autorskim zajmuje się na codzień. Jest to zalecane szczególnie wtedy, jeśli chce się na korzystaniu z cudzych dóbr zarabiać, ponieważ dla takich osób przepisy często są bardziej surowe.
A co, jeśli się tego nie zrobi? No cóż, wtedy może nas czekać taki scenariusz, jak ten napisany przez Żytnią.
„Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią”, czyli jak można się przejechać na przepisach.
Przejechać na przepisach, albo jak niektórzy twierdzą, na głupocie. Niech każdy sam oceni.
Otóż pewnego pięknego, sierpniowego dnia 2015 roku, na profilu marki Wódka Żytnia na Facebooku, opublikowano taką grafikę:
Czy do opublikowania tej grafiki było konieczne pozyskanie zgody fotografa (np. na podstawie umowy licencyjne)?
Wszystko wskazuje na to, że nie, ponieważ zdjęcie zostało wykonane w 1982 r., a nie znalazłem nigdzie wersji z widocznym zastrzeżeniem prawa autorskiego.
Co ciekawe, autor tego zdjęcia, Krzysztof Raczkowiak, wielokrotnie podkreślał, że jego fotografia została wykorzystana nielegalnie, a w Internecie rzeczywiście są jakieś szczątkowe informacje na temat procesu o naruszenie praw autorskich do zdjęcia, co sugeruje, że może zdjęcie było jakoś oznaczone, tylko ktoś to oznaczenie np. celowo wyciął. Niestety nie znalazłem żadnej wiarygodnej informacji ani na temat tego czy sprawa rzeczywiście została wytoczona, ani tym bardziej na temat finału sprawy o prawa autorskie. Jeśli ktoś z czytelników ma jakiś trop albo sygnaturę, to będę wdzięczny za podesłanie w komentarzu pod postem albo w mailu.
Natomiast prawa autorskie, jak pisałem, to nie wszystko. A to, że fotografia (prawdopodobnie) nie była chroniona prawem autorskim, to małe pocieszenie dla osoby, której prokuratura postawiła zarzut pomówienia. Osoby, która podobno miała wykształcenie historyczne, a według doniesień prasowych użyła fotografii pobranej z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej, przedstawiającej… czterech mężczyzn niosących ciało uczestnika pokojowej manifestacji Solidarności, postrzelonego śmiertelnie przez ZOMO podczas wydarzeń z 31 sierpnia 1982 r. w Lubinie – czyli tzw. zbrodni lubińskiej.
I tym samym niejako porównała ofiary wspomnianej tragedii do imprezowych pijaczków, którzy nie cieszą się w społeczeństwie zbyt dobrą opinią.
Powiedzieć, że nawiązanie tym zdjęciem do filmu „Kac Vegas”, komedii przedstawiającej ekstremalny wieczór kawalerski, w trakcie którego uczestnicy w nocy zgubili pana młodego, a rano nic nie pamiętają i przeżywają zaskakujące przygody, jest niefortunne i co najmniej niesmaczne, to jakby nic nie powiedzieć.
W Internecie zawrzało bardzo szybko, a Żytnia (czy raczej Polmos) została dość brutalnie zmieszana z błotem za ignorancję.
I choć Polmos, właściciel marki Extra Żytnia, usunął zdjęcie w ciągu kilku godzin, a za zaistniałą sytuację przeprosił, to jednak sprawa obiła się szerokim echem w całym kraju.
Z kolei wspomniana wyżej osoba, 28-latka zatrudniona na umowie o dzieło w agencji reklamowej odpowiedzialnej za fanpage Żytniej, miała sprawę karną o pomówienie. I ostatecznie zapłaciła niemałą kwotę zadośćuczynienia na rzecz jednej z osób zidentyfikowanych na zdjęciu.
Na marginesie – teoretycznie sprawa mogła się skończyć nawet karą pozbawienia wolności – tak, więzienie za post na Facebooku też jest możliwe (chociaż rzadkie).
Nie chodzi mi jednak o wyśmiewanie czy piętnowanie kogokolwiek za brak wiedzy, a już zwłaszcza podrzędnego pracownika. Chodzi mi wyłącznie o podkreślenie, jak ważne jest w przestrzeni internetowej zachowanie zdrowego rozsądku i elementarnej ostrożności. Nikt nie wie wszystkiego i nie zna różnych kontekstów kulturowych czy historycznych, przez które jakiś żart czy zdjęcie mogłoby się dla kogoś okazać obraźliwe.
Niemniej jednak im się jest „większym”, tym bardziej trzeba uważać, zwłaszcza w Internecie.
Nie bez powodu przy większych produkcjach w branży kreatywnej, które trafiają na zagraniczne rynki, zatrudnia się zewnętrznych konsultantów, którzy jako eksperci od danej kultury lub regionu ocenią, czy dana historia nie będzie przez miejscowych odebrana jako zafałszowana lub obraźliwa. Co więcej, nawet jeśli nie jest ani zafałszowana ani nie powinna być z różnych względów obraźliwa, to może się okazać niepoprawna politycznie.
Ale to historia na inny raz.
Podsumowanie – kiedy można legalne korzystać ze starych zdjęć?
W dużym skrócie, jeśli zdjęcie zostało wykonane w okresie 1926-1994 przez polskiego fotografa, a na zdjęciu nie zastrzeżono prawa autorskiego (np. symbol „©”), to takie zdjęcie nie będzie dzisiaj chronione prawem autorskim. W konsekwencji prawdopodobnie będzie można z niego legalnie korzystać, np. publikując to zdjęcie w sieci albo wydając je w ramach albumu okolicznościowego. Trzeba jednak uważać, żeby w tym El Dorado nikogo nie obrazić ani nie naruszyć praw do chronionych elementów, które mogły zostać uwiecznione na fotografii.
I uwaga – te zasady nie dotyczą wyłącznie działalności komercyjnej, tylko każdego, nawet osoby wrzucającej zdjęcie własnego podwórka na swój „prywatny” profil w social mediach. Cóż, pozostaje ostrożnie kadrować ¯\_(ツ)_/¯
Marek Nowicki
adwokat
***
Zobacz też:
Czy można zmienić cudzy projekt o 3% i wykorzystać jako własny? – cz. 3
Czy można zmienić cudzy projekt o 3% i wykorzystać jako własny? – cz. 2
Czy można zmienić cudzy projekt o 3% i wykorzystać jako własny? – cz. 1
Plagiat a inspiracja – jak korzystać legalnie z cudzej twórczości?
Czy każdy projekt jest chroniony? – Na przykładach logo i zdjęć
Czy pisuar może być chroniony prawem autorskim? Czym jest utwór?
Legalna alternatywa do Midjourney i Stable Diffusion
Pamiętacie, jak dwa miesiące temu we wpisie o tym, czy korzystanie z Midjourney i Stable Diffusion jest legalne, wspominałem o tym, że generatory AI mogłyby być legalne, tylko taka legalna alternatywa do Midjourney czy Stable Diffusion wg moich informacji na tamten moment jeszcze nie powstała? [Czytaj dalej…]
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Fajny wpis! A co powodowało wymóg tej noty (c) przy starych fotografiach? Obrazów z tego okresu też to dotyczy?
Dziękuję za poświęcony czas i dobre słowo. A co do pytania, to wymogu umieszczania noty (c) nie było ani przed 1994 ani nie ma go teraz. Po prostu do 1994 r. obowiązywał przepis, zgodnie z którym jeśli na fotografii albo innych utworach „mechanicznych” (w ówczesnej nomenklaturze były to też np. filmy) nie umieszczono jakiegoś zastrzeżenia prawa autorskiego (np. noty (c)), to ten utwór w ogóle nie był chroniony prawem autorskim. W 1994 r. to się zmieniło, ponieważ Polska dołączyła do umów międzynarodowych ustalających pewne wspólne standardy ochrony prawnoautorskiej, obecnie mające zastosowanie już praktycznie na całym świecie. W efekcie, teraz ochrony nie warunkuje zastrzeżenie prawa autorskiego, a spełnienie ogólnych przesłanek wspólnych dla wszystkich rodzajów twórczości, które opisywałem na blogu, np. tutaj: Czy pisuar może być chroniony prawem autorskim? Czym jest utwór? albo tutaj: Czy każdy projekt jest chroniony? – Na przykładach logo i zdjęć.