Skoro wiesz już czym jest plagiat i odróżniasz go od legalnej inspiracji, to dzisiaj możemy przejść do części drugiej, czyli tego jak możesz przekroczyć granicę legalnej inspiracji… legalnie.
Jak korzystać legalnie z cudzej twórczości?
Jakkolwiek brzmi to podejrzanie, to prawo przewidziało różne wyjątki i bardzo możliwe, że intuicyjnie będziesz je rozpoznawać.
Warto jednak wiedzieć, że intuicja nie jest najlepszym przewodnikiem w świecie prawa autorskiego, zwłaszcza, że często jest mylona przez nowinki pochodzące zza oceanu, takie jak licencja trwająca w nieskończoność, albo królujący w social mediach argument, że skoro poprzez nasze naruszenie praw autorskich twórca zarobił pieniądze albo stał się popularny, to nie ponosimy odpowiedzialności…
Niestety to tak nie działa.
Za naruszanie praw autorskich można ponieść odpowiedzialność odszkodowawczą, a oprócz tego nawet odpowiedzialność karną, dlatego każdy, kto działa w świecie grafiki, powinien być świadomy tego czy w danym przypadku może bezpiecznie wykorzystać cudzą twórczość.
Skoro jednak już tu jesteś, to znaczy, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Tyle tytułem wstępu, a teraz do rzeczy.
Na początek pamiętaj, że…
#1 …nie każda „twórczość” jest chroniona.
Jeśli Cię to zaskakuje, to więcej możesz dowiedzieć się o tym tutaj:[Czym jest utwór], [Czy każdy projekt jest chroniony] i [Jak korzystać legalnie z cudzej twórczości] (proponuję właśnie w tej kolejności). W skrócie, jeśli twórca nie miał okazji podjąć ciągu jakichś swobodnych, twórczych decyzji, to nie mamy w ogóle do czynienia z twórczością chronioną przez prawo autorskie.
Przykłady dzieł sztuki, które nie są utworami:
Jeśli Czwarny Kwadrat Malewicza byłby chroniony prawem autorskim, to nikt nie mógłby malować czarnych kwadratów na białym tyle przez całe życie Malewicza i 70 lat po jego śmierci.
Jak autor nie ma miejsca na swobodę twórczą, to nie ma prawa autorskiego.
Proste?
To teraz bardziej przyziemny przykład.
To zdjęcie nie miało być piękne, klimatyczne ani nic z tych rzeczy. Miało po prostu wiernie oddać to, co ukazało się moim oczom, i zająć mi nie więcej niż dwie sekundy w trakcie marszu, więc nie myślałem nawet o kadrowaniu, tylko oddałem taki ślepy strzał i schowałem telefon do kieszeni.
Efekt?
Nie ma swobody twórczej, czyli znowu nie ma prawa autorskiego. Jasne, że proste.
#2 Domena publiczna, czyli korzystanie z dorobku cywilizacji.
Na szczęście nie jesteśmy pierwszymi, którzy wpadli na pomysł korzystania z dorobku tych, co byli przed nami. Domena publiczna to właśnie taki worek, do którego można sięgnąć i korzystać z jego zawartości prawie* bez ograniczeń. Albo z bardzo niewielkimi ograniczeniami, takimi jak przypisanie autorstwa.
Skąd się bierze domena publiczna?
Najprościej mówiąc, domena publiczna bierze się z historii, bo jak pisałem tutaj, prawa autorskie (majątkowe) trwają przez okres życia autora i przez 70 lat po jego śmierci. A zatem jeśli masz nieodpartą ochotę na wykorzystanie np. obrazu Leonarda da Vinci, to mam dobrą wiadomość – prawo nie będzie Ci tu przeszkadzać.
* Trzeba jednak pamiętać, żeby nie naruszyć praw osobistych, o których możesz pokrótce przeczytać tutaj. Najlepiej zacząć od tego, żeby wskazać w takich wypadkach autora. Leonardo się nie obrazi, jeśli ktoś o tym obowiązku zapomni, zwłaszcza, że za jego czasów prawa autorskiego nie było, ale uwaga – w imieniu zmarłych twórców mogą działać ich bliscy.
Kontynuacja „Nędzników” Victora Hugo – można, czy nie można?
Ciekawskim polecam poczytać o głośnym (we Francji) sporze dotyczącym kontynuacji „Nędzników” przez osobę, która nie była autorem oryginału – np. tutaj. Interesującym wątkiem był wyrok Sądu Apelacyjnego w Paryżu, gdzie stwierdzono, że „Nędznicy” są zbyt wielkim dziełem, żeby przeciętny Louis mógł w ogóle myśleć o tworzeniu kontynuacji (mimo, że od śmierci Victora Hugo minęło dobre 130 lat, czyli jego prawa autorskie wygasły), i żeby za bardzo nie skrzywdzić, to zasądzono… 1€ odszkodowania.
Spoiler: ostatecznie skończyło się na tym, że kontynuacja jednak nie narusza praw „prawdziwego” autora Nędzników, ale podejrzewam, że gdyby autor kontynuacji wiedział jaka go czeka batalia, to by sobie zaoszczędził cierpienia.
#3 Dozwolony użytek (w pracy grafika)
To, co prawnicy nazywają dozwolonym użytkiem, to taki zbiór wyjątków, które z jednej strony są w miarę rozpoznawalne, a z drugiej to mają swoją własną mitologię. W tym miejscu trzeba uczciwie przyznać, że ktoś zrobił niezłą robotę na Wikipedii artykuł nie jest może napisany najprostszym językiem, ale pod kątem merytorycznym jest za to świetny.
No cóż, jak to mawiają – nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny.
Ja co prawda konkurować z Wikipedią nie planuję, ale za to postaram się przedstawić dozwolony użytek z praktycznej perspektywy grafika lub osoby wykonującej pokrewny zawód, dla której wyłączenia kierowane do oświaty albo prasy są mało interesujące, natomiast prawo cytatu czy panoramy to chleb powszedni.
Prawo cytatu
Prawo cytatu ma się nijak do cytatu w rozumieniu potocznym albo do symbolu jakim jest cudzysłów. No, może minimalnie.
Na prawo cytatu można powołać się w ramach własnego utworu wtedy, kiedy jest to uzasadnione „standardowymi” celami cytatu takimi jak wyjaśnienie, krytyka, nauczanie, albo prawa gatunku twórczości.
Jak mam wyjaśnić grafikom czym jest prawo cytatu, jeśli nie przykładem? Proszę bardzo, prawo cytatu w praktyce:
Zagadka: do ilu postaci naruszyłem właśnie prawa autorskie?
Jak powszechnie wiadomo, Disney nigdy nie przegrywa, zatem być może powinienem się spodziewać kłopotów. Mam jednak dobre wytłumaczenie – właśnie tłumaczę na blogu na czym polega prawo cytatu, i posługuję się w tym celu… prawem cytatu.
Mogę w tym celu wykorzystać we własnym utworze grafiki i zdjęcia w całości, albo fragmenty tekstu, zakładając, że zdążyły za zgodą autora ujrzeć światło dzienne.
Wszystko zależy zatem od celu i okoliczności, w jakich korzystamy z cudzej twórczości.
Odpowiedź na zagadkę: nie naruszyłem praw do żadnej z nich.
Uwaga – prawem cytatu nie jest posłużenie się cudzą twórczością np. w celu upiększenia własnej strony internetowej albo firmowego fanpage’a.
Prawo do wyśmiewania
Może się to komuś wydać dziwne, że w Polsce funkcjonują przepisy pozwalające na ośmieszanie, ale gdyby nie one, to kto o zdrowych zmysłach by się (za darmo) zgodził, żeby przy pomocy jego twórczości robić sobie żarty, albo gorzej – robić sobie żarty z jego własnej twórczości?
To właśnie dzięki tym przepisom można się legalnie pośmiać z językowych czarodziejów przy pomocy wizerunku Kubusia Puchatka:
Prawo panoramy
Prawo panoramy to narzędzie, bez którego trudno byłoby funkcjonować w świecie portali społecznościowych. Dzięki niemu mogę np. udostępnić zdjęcie, na którym będzie widoczne Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu i ujść z tym na sucho, pomimo że nie dostałem zgody od osoby, której przysługują choćby prawa autorskie do projektu.
Zasada jest prosta. Można korzystać z takich utworów, które są wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach i ogrodach (ale nie do takiego samego celu).
Prawo do przypadkowego użycia
Wolno też wykorzystać cudzy utwór „przypadkowo”, czyli jeśli on nie ma znaczenia dla całości. Załóżmy, że gdzieś w tle powyższego zdjęcia stoi sobie zaparkowany samochód, którego projekt jest na pewno chroniony jako utwór.
Gdyby prawa do tego projektu posiadał taki Disney, to pewnie nie byłoby mi do śmiechu. Ale na szczęście znowu działam w granicach dozwolonego użytku.
#4 Zgoda uprawnionego
Na koniec zostaje najprostszy scenariusz, czyli uzyskanie zgody.
Niby każdy o umowie wie, tylko chce uniknąć jej zawierania, ale uwaga – to wcale nie musi być „typowa”, pisemna umowa przeniesienia praw autorskich albo licencyjna. Wystarczająca będzie otwarta licencja na zasadzie „bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” (np. odmiany Creative Commons tak jak na Wikipedii), albo krótki komunikat w stylu „korzystaj, nie mam nic przeciwko” na Messengerze.
O umowach będzie cała seria osobnych wpisów, więc na razie tutaj się zatrzymajmy.
Podsumowanie – jak korzystać legalnie z cudzej twórczości
Z prawem autorskim naprawdę da się żyć – wyjątków jest w przepisach na tyle dużo, że sam ten post stał się już męcząco długi. I to nawet przy skrótowym opisie tych najważniejszych przypadków.
Korzystanie z cudzej twórczości bez zgody właściwej osoby może zatem być legalne, ale trzeba to robić z głową, zaczynając od podania imienia i nazwiska twórcy oraz źródła, a kończąc na tym, żeby nasza aktywność nie przekroczyła granic dobrego smaku.
Marek Nowicki
adwokat
***
Zobacz też:
Czy można zmienić cudzy projekt o 3% i wykorzystać jako własny? – cz. 2
Czy można zmienić cudzy projekt o 3% i wykorzystać jako własny? – cz. 1
Plagiat a inspiracja – jak korzystać legalnie z cudzej twórczości?
Czy każdy projekt jest chroniony? – Na przykładach logo i zdjęć
Czy pisuar może być chroniony prawem autorskim? Czym jest utwór?
Do czego są Ci potrzebne prawa autorskie i wiedza na ich temat?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }