Marek Nowicki

adwokat

Prowadzę kancelarię w Bielsku-Białej, ale doradzam twórcom i przedsiębiorcom z całej Polski. Mam przyjemność łączyć zainteresowania z życiem zawodowym - moją pasją są technologia i gry wideo, a na co dzień zajmuję się głównie prawem autorskim, przygotowując umowy, regulaminy i pisma dla branży kreatywnej i e-commerce...
[Więcej >>>]

Potrzebujesz porady albo umowy?

Umowa o pracę, o świadczenie usług, zlecenie czy może umowa o dzieło?

Marek Nowicki29 grudnia 20224 komentarze

Umowa o pracę, umowa o dzieło, umowa o świadczenie usług, zlecenie, a może licencja albo umowa o przeniesienie praw autorskich?

Jaka umowa jest właściwa w danej sytuacji i dlaczego?

Jako prawnik regularnie spotykam się z mitami na temat umów, zwłaszcza dotyczących pracy grafików, fotografów, projektantów i pokrewnych zawodów.

Postanowiłem więc poświęcić dzisiejszy wpis podstawom, dzięki którym łatwiej będzie Wam dobrać typ umowy do danej współpracy.

Umowa o pracę

Umowa o pracę dotyczy sytuacji, w której pracownik wykonuje pracę regularnie, osobiście, pod kierownictwem pracodawcy albo wyznaczonej przez niego osoby. Innymi słowy, to jest umowa na stałą współpracę, w ramach której pracownikowi przysługuje stała pensja, zwolnienie chorobowe (L4), urlop wypoczynkowy i inne benefity pracownicze.

Wiele zasad współpracy jest przewidzianych z góry w Kodeksie pracy i albo nie da się ich zmienić w ogóle, albo da się, ale tylko na korzyść pracownika.

Umowy o pracę, jako jedynej z opisywanych, pracownik nie może zawrzeć w ramach działalności gospodarczej (“jako firma”), natomiast teoretycznie można być zatrudnionym na umowę o pracę, a oprócz tego, z tym samym pracodawcą lub innym, mieć zawartą inną umowę (np. o dzieło), choćby właśnie w ramach działalności gospodarczej (“jako firma”).

Pracownik nie musi się martwić prawami autorskimi, jeśli nie chce.

Przepisy z góry przewidują automatyczne przeniesienie praw autorskich pracownika na pracodawcę „w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron”, choć to określenie pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi. Szczególnie w branży kreatywnej często okazuje się, że dla pracodawcy te prawa autorskie są niewystarczające i trzeba zawrzeć osobną umowę o przeniesienie praw autorskich.

To jest jednak zmartwienie pracodawcy, zatem nie będę się w tym miejscu więcej rozpisywał.

Umowa o pracę nie musi być zawierana na piśmie, ale pracownik powinien dostać pisemne potwierdzenie najważniejszych zasad współpracy, takich jak stanowisko/obowiązki, okres zatrudnienia, wynagrodzenie itd.

Umowa o świadczenie usług / zlecenie

W praktyce umowa o świadczenie usług jest tym samym, co zlecenie (nazywane też umową zlecenia albo umową zlecenie).

W gruncie rzeczy “prawdziwe zlecenie” to mikroskopijny odsetek umów o świadczenie usług i raczej nigdy się Wam w pracy zawodowej nie przydarzy.

Umowa o świadczenie powinna być zawarta w sytuacji, w której zatrudniana osoba ma świadczyć jakieś usługi w ramach stałej współpracy i ma z tego tytułu dostawać cykliczne wynagrodzenie (pomijam wyjątki, gdzie umowa jest zawierana np. na jeden miesiąc i wynagrodzenie jest wypłacane jeden raz).

Łatwo zauważyć, że umowa o świadczenie usług jest podobna od umowy o pracę, przy czym odwrotnie niż przy umowie o pracę, przepisy z góry za wiele nie ustalają.

Innymi słowy, zasady współpracy trzeba sobie ustalić samemu. Mowa o miejscu i czasie świadczenia usług, prawach autorskich, okresie wypowiedzenia itd.

Koszt “utrzymania” umowy o świadczenie usług jest dla pracodawcy niższy, niż koszt utrzymania umowy o pracę, zatem często się zdarza, że pracodawcy próbują niejako na siłę zrobić z umowy o pracę umowę o świadczenie usług.

W ten sposób pozbawiają pracownika praw pracowniczych, a sami siebie często również (nieświadomie) praw autorskich, bo tutaj przepisy zostawiają stronom umowy o świadczenie usług wolną rękę w zakresie praw autorskich i nie ma żadnego automatycznego przeniesienia znanego z umów o pracę.

Tymczasem okazuje się, że dobre uregulowanie praw autorskich w umowie jest na tyle skomplikowane, że osoba niewyspecjalizowana w prawie autorskim albo o tym zapomni, albo po prostu to spartaczy na 100 różnych sposobów.

prawo autorskie umowa dla grafika marek nowicki adwokat bielsko

Współpraca bez pisemnej umowy jest możliwa, ale klientowi może utrudnić uzyskanie praw autorskich, a wykonawcy otrzymanie zapłaty. Pewne rzeczy trzeba mieć po prostu na piśmie. [Źródło: Pexels]

Ale uwaga – obecnie coraz częściej strony umowy świadomie decydują się na umowę o świadczenie usług zamiast umowy o pracę i nie ma w tym nic złego.

Po prostu trzeba podejść do tego tematu z głową i dobrze ustalić szczegółowe zasady współpracy, żeby potem nikt nie był pokrzywdzony.

Umowa o świadczenie usług, wbrew powszechnemu przekonaniu, nie nadaje się na przeniesienie praw autorskich ani na udzielenie licencji wyłącznej.

Powodem jest to, że w większości przypadków nie da się na podstawie treści umowy zidentyfikować do czego konkretnie świadczący usługi przeniósł prawa autorskie albo na co udzielił tej licencji wyłącznej.

Co najwyżej można w umowie ustalić, że na wszystko, co powstanie w ramach umowy, udzielana jest automatycznie licencja niewyłączna.

A co, jeśli umowa o świadczenie usług przewiduje, że zleceniobiorca przenosi prawa autorskie do wszystkiego, co stworzy w ramach umowy? – Pstro. Taki zapis jest nieważny, czyli można go potraktować tak, jakby go nie było.

Umowa o świadczenie usług nie musi być zawierana na piśmie, ale jeśli celem stron jest uwzględnienie licencji dla zleceniodawcy, to warto byłoby jednak co najmniej mailowo ustalić co dokładnie zleceniodawca będzie mógł zrobić z efektami pracy zleceniobiorcy (np. umieścić w Internecie, produkować i sprzedawać kopie w formie nadruków itd.)

Umowa o dzieło

Umowa o dzieło powinna być zawarta w sytuacji, w której wykonawca ma w umówionym terminie wykonać jakieś precyzyjnie ustalone zadanie i dostać za to określone wynagrodzenie.

To jest umowa, która idealnie nadaje się do jednorazowych zleceń (nie mylić z umową zlecenia, o której pisałem wyżej), takich jak wykonanie logo, ilustracji do książki czy sesji zdjęciowej.

To właśnie w umowie o dzieło wpisuje się takie zasady współpracy jak ilość poprawek klienta do uwzględnienia, czas reakcji grafika na zastrzeżenia klienta, czas reakcji klienta na przesłanie projektu przez grafika do akceptacji itd.

Przepisy przewidują trochę ogólnych zasad współpracy, ale mało jest konkretów, które wystarczą choćby do prostych zleceń w branży kreatywnej.

prawo autorskie umowa dla grafika marek nowicki adwokat bielsko

Znakiem rozpoznawczym umowy o dzieło jest to, że wykonawca ma wykonać jedną (przeważnie), z góry określoną rzecz, np. ilustracje na zamówienie do późniejszego wykorzystania jako oprawa gry planszowej, która będzie sprzedawana w wersji tradycyjnej i jako gra online.
[Źródło: Pexels]

Co najważniejsze – umowa o dzieło idealnie nadaje się do przeniesienia praw autorskich i udzielenia licencji wyłącznej. Oczywiście pod warunkiem, że na podstawie tekstu umowy jesteśmy w stanie zidentyfikować to dzieło (zadanie), które wykonawca ma wykonać, a do którego potem ma przenieść prawa autorskie.

Jeśli natomiast z umowy ani innego pisemnego dokumentu (np. dodatkowego protokołu) nie wynika, do czego konkretnie zostały przeniesione prawa autorskie, to – znowu – takie postanowienie o przeniesieniu praw autorskich prawdopodobnie okaże się nieważne.

Zdarza się, że celem stron jest jednak udzielenie zwykłej licencji niewyłącznej – np. jeśli ktoś zamawia wykonanie strony internetowej wg szablonu web designera, który ten sam szablon może wykorzystać dla wielu klientów.

Wtedy wszystko jest w porządku i taka umowa może być zawarta ustnie czy mailowo.

Wszystko ma sens, tylko trzeba się zastanowić czego oczekuje klient, a co my chcemy mu dać.

Umowa o dzieło musi być zawarta w formie pisemnej, jeśli w ramach tej umowy ma dojść do przeniesienia praw autorskich albo udzielenia licencji wyłącznej.

Problem można obejść, jeśli istnieje jakiś inny dokument w formie pisemnej, który dookreśla temat praw autorskich (do czego przenoszone są prawa, na jakich polach eksploatacji, na jakim terytorium, czy można wprowadzać zmiany itd.) – np. protokół przeniesienia praw autorskich na koniec współpracy.

Ustne umowy o dzieło to rzadkość w branży kreatywnej, natomiast są standardem przy jakichś drobnych remontach domowych czy naprawie samochodu. Tam nikomu nie jest potrzebne przeniesienie praw autorskich, więc można się formą pisemną nie przejmować.

Umowa licencyjna

Umowa licencyjna często jest “zaszyta” w innej umowie, np. w umowie o świadczenie usług, rzadziej w umowie o dzieło.

Nie ma w tym oczywiście nic złego, po prostu bez sensu zawierać dwie osobne umowy, skoro można zawrzeć jedną umowę zawierającą postanowienia dotyczące licencji i te właściwe dotyczące współpracy.

Taka połączona umowa jest zawierana, kiedy z różnych względów stronom nie zależy na przeniesieniu praw autorskich, a jednocześnie “produkt” nie jest jeszcze gotowy, tylko trzeba go najpierw wykonać, żeby potem było na co udzielić licencji.

fanart a prawo autorskie marek nowicki adwokat bielsko

Jeśli ktoś chce robić nadruki na odzież z Kubusiem Puchatkiem, to powinien uzyskać od Disneya licencję. Przeważnie oprócz samego podpisania umowy trzeba dać licencjodawcy do akceptacji konkretny projekt, żeby się nie okazało, że będzie tandetą i wpłynie negatywnie na całą markę.

Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zawrzeć “samodzielną” umowę licencyjną – dotyczy to sytuacji, kiedy produkt jest już gotowy.

Trochę jak z Windowsem – nie zlecamy Microsoftowi wykonania systemu operacyjnego na zamówienie od zera, tylko wybieramy sobie wersję Windowsa, która nas interesuje, płacimy, pobieramy i korzystamy.

W przypadku grafików najczęstsze przykłady takich umów to umowa licencyjna na font albo na szablon strony internetowej, czy – z bardziej wyszukanych – umowa licencyjna o wykorzystanie wizerunku rozpoznawalnej postaci fikcyjnej.

Umowa licencyjna może przewidywać licencję zwykłą albo licencję wyłączną.

Licencja wyłączna oznacza po prostu wyłączność na korzystanie z przedmiotu licencji w jakimś okresie, albo na jakimś terytorium albo w jakiś konkretny sposób (np. tylko umieszczenie na konkretnej stronie www).

Licencji udziela się albo na czas nieokreślony (nie mylić z licencją bezterminową, która w Polsce się nie przyjęła), albo na czas określony do 5 lat.

Licencja wyłączna musi być udzielona na piśmie, natomiast zwykła licencja może być udzielona w każdej formie, w tym oczywiście ustnej.

Jednak z praktycznych względów zalecam co najmniej formę mailową, bo później łatwiej jest dojść do tego na co umówiły się strony.

Czym innym jest przecież zgoda na umieszczenie obrazu w galerii sztuki, a czym innym jest zgoda na reprodukcję obrazu na odzieży i masowa sprzedaż odzieży z nadrukami w marketach.

Umowa o przeniesienie praw autorskich

Umowa o przeniesienie praw autorskich to klasyka, nie tylko w branży kreatywnej.

W dużym uproszczeniu, w odróżnieniu od licencji, która trochę przypomina najem, umowa o przeniesienie praw autorskich przypomina sprzedaż.

Często jest “zaszywana” w umowach o dzieło i w umowach o świadczenie usług, bo wygodniej jest podpisać i przechowywać jedną umowę niż dwie, zwłaszcza jeśli takie umowy zawiera się codziennie.

Łączenie umowy o dzieło z przeniesieniem praw autorskich jest poprawne, natomiast łączenie umowy o świadczenie usług z przeniesieniem praw autorskich najczęściej skończy się tragedią (głównie dla klienta, ale po co palić most).

Powód?

Tak jak pisałem wcześniej, w umowie o świadczenie usług nie oznacza się konkretnej “rzeczy”, która ma zostać wykonana, tylko szereg jakichś ogólnie opisanych czynności na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”.

Tymczasem przeniesienie praw autorskich jest możliwe wyłącznie co do ściśle określonego rezultatu (pod warunkiem, oczywiście, że jest on w ogóle chroniony prawem autorskim, o czym więcej pisałem w poprzednich wpisach – Czy pisuar może być chroniony prawem autorskim? Czym jest utwór? i Czy każdy projekt jest chroniony? – Na przykładach logo i zdjęć), a nie co do ogólnie opisanych obowiązków takich jak “wykonywanie ilustracji wg zaleceń”.

Można też zawrzeć samodzielną umowę o przeniesienie praw autorskich, jeśli to, do czego mają zostać przeniesione prawa, już istnieje (albo przynajmniej będzie istniało w chwili przeniesienia praw autorskich, którą to chwilę można opóźnić) i jest możliwe do zidentyfikowania.

Podsumowanie

Umowy w branży kreatywnej są jak sztućce w kuchni. W zależności od potrawy, raz będziemy potrzebować łyżki, a raz widelca.

O ile jednak jedzenie zupy widelcem grozi co najwyżej zdziwieniem ze strony innych osób, o tyle zawarcie niewłaściwej umowy spowoduje znacznie poważniejsze konsekwencje, zwłaszcza w kontekście praw autorskich, których klient nie nabędzie. A jeśli nie nabędzie, to prędzej czy później wróci z pretensjami.

Co prawda w wielu przypadkach to klient daje do podpisania gotową umowę i ciężko jest cokolwiek negocjować, ale myślę, że warto wiedzieć, gdzie w tej umowie mogą być dziury i co to oznacza.

Na koniec dwie uwagi natury ogólnej, które mają zastosowanie nie tylko w branży kreatywnej, ale w ogóle zawsze i wszędzie, jeśli się zawiera jakąś umowę.

prawo autorskie umowa dla grafika marek nowicki adwokat bielsko

Niestety, zawieranie na odległość umów przenoszących prawa autorskie jest wciąż, w 99% przypadków, niemożliwe. I wątpię, żeby w najbliższym czasie się to zmieniło.

Po pierwsze, nie liczy się nazwa/tytuł umowy, tylko jej treść.

To, że coś nazwiemy umową o świadczenie usług, nie oznacza, że w rzeczywistości dana umowa nie będzie umową o pracę albo umową o dzieło.

Dlatego też trzeba uważnie przyjrzeć się pierwszej stronie umowy i zastanowić czy ta umowa zobowiązuje nas do wykonywania jakichś regularnych prac (umowa o pracę i umowa o świadczenie usług), czy też może do zrobienia jednej, konkretnej rzeczy (umowa o dzieło).

Każda z tych umów przewiduje inne zasady odpowiedzialności za błędy, inne zasady rozliczeń, inne zasady przenoszenia praw autorskich, a także inne zasady zrywania umowy w razie określonych problemów.

W praktyce często używa się bardziej „dokładnych” tytułów umów, tak żeby z samej nazwy od razu wynikały jakieś konkrety.

Przykładowo, umowa o wykonanie logo będzie umową o dzieło, na 99% zawierającą postanowienia o przeniesieniu praw autorskich.

Po drugie, forma pisemna to nie jest skan wysłany mailem ani plik pdf z podpisem e-PUAP, tylko dokument z odręcznym podpisem, ewentualnie kwalifikowanym podpisem elektronicznym (tym płatnym, który się nanosi przy pomocy karty zewnętrznej kryptograficznej).

Niestety przy umowach, które przewidują przeniesienie praw autorskich albo licencję wyłączną, nie ma innej opcji.

Trzeba albo wysłać umowę pocztą tradycyjną, albo korzystać z karty kryptograficznej.

Mam nadzieję, że udało mi się ten chaos przedstawić w sposób zrozumiały dla nieprawników.

W kolejnych wpisach postaram się poruszyć bardziej szczegółowe kwestie dotyczące umów, takie jak najczęściej popełniane błędy.

Jeśli macie jakieś pytania albo preferencje tematyczne, to standardowo zachęcam do zostawienia komentarzy pod wpisem.

Marek Nowicki
adwokat

***

FanArt a prawo autorskie

FanArt i inne przypadki twórczości fanów opartej o wspólny obiekt zainteresowań to jeden z tych tematów, które w kontekście prawa autorskiego doczekały się bogatej mitologii.

Na jednej z grup dla ilustratorów na Facebooku, którą obserwuję, wywiązała się dyskusja pod takim pytaniem [Czytaj dalej…]

***

Zobacz też:

Czy każdy projekt jest chroniony? – Na przykładach logo i zdjęć
Czy pisuar może być chroniony prawem autorskim? Czym jest utwór?
Do czego są Ci potrzebne prawa autorskie i wiedza na ich temat?

W czym mogę Ci pomóc?

Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

Jeżeli potrzebujesz indywidualnej płatnej pomocy prawnej, to zapraszam Cię do kontaktu.

Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

Marek Nowicki

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Kancelaria Adwokacka Marek Nowicki w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Agnieszka 29 grudnia, 2022 o 22:33

    Super wpis! Bardzo ważny temat, bo naprawdę łatwo się pogubić w tych wszystkich zawiłościach, szczególnie kiedy w grę wchodzi przenoszenie praw autorskich. W teorii brzmi to dość przystępnie, ale w życiu to zdarzają się takie przypadki, że czasem człowiek się zastanawia, który rodzaj umowy będzie mieć lepsze zastosowanie. Szczególnie że pensja też znacząco się różni w zależności od podpisanej umowy. Czekam na kolejne wpisy z tej serii.

    Odpowiedz

    Marek Nowicki 30 grudnia, 2022 o 13:04

    Bardzo dziękuję za komentarz, przyda się jako inspiracja do kolejnych wpisów. Rzeczywiście temat umów jest skomplikowany, ale to trochę jak z jazdą na rowerze. Jak raz to zrozumiesz, to potem właściwie wszystko wydaje się logiczne i zostaje w głowie. A co do takich dziwnych przypadków, chętnie poświęcę im więcej czasu, wiedząc, że komuś to pomoże na gorąco, więc jeśli miałabyś jakieś szczegółowe pytania, to śmiało 🙂

    Co do pensji – słuszna uwaga. Chyba niedługo zedytuję post i dorzucę zestawienie zarobków.

    Odpowiedz

    Agnieszka 12 stycznia, 2023 o 22:59

    Ostatnio zaobserwowałam przypadki ofert pracy na stanowiska graficzne, które oferowały „zatrudnienie” wyłącznie w ramach umowy B2B, gdzie podane widełki płacowe to 3000-4000 zł (za „pełny etat”). Czyli nie dość, że w takim przypadku kodeks pracy nie ma żadnego zastosowania (czyli brak ochrony dla pracownika), to jeszcze pensja „na rękę” po odjęciu wszelkich podatków zostaje zatrważająco niska. A w przypadku zawodów projektanckich to jeszcze cała odpowiedzialność spoczywa na wykonawcy. Mam wrażenie, że B2B staje się nową „śmieciówką” w takich przypadkach… A nawet zleceniówka wydaje się w tym momencie bardziej atrakcyjnym wyborem.

    Odpowiedz

    Marek Nowicki 15 stycznia, 2023 o 18:51

    Jeśli mowa o pełnym etacie, to jestem w szoku, że takie oferty w ogóle krążą. Jest dokładnie tak jak mówisz – nie ma żadnej stabilności, urlopu, ograniczenia odpowiedzialności, a w dodatku 1/4 pensji oddasz w formie podatków i składek, więc umowa o pracę na minimalnej to przy takich warunkach luksus. Mam nadzieję, że rynek sam się naprawi (przykładowo u początkujących prawników trochę się poprawiło przez ostatnie 10 lat), pytanie tyko ile to potrwa i ile osób postanowi się w międzyczasie przebranżowić. Natomiast problem nie jest z samym B2B (wg danych z raportu Grafmag z grudnia 2022 graficy zdecydowanie najwięcej zarabiają właśnie na B2B), tylko z tym, że ktoś z tego B2B robi śmieciówkę.

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Kancelaria Adwokacka Marek Nowicki w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: